poniedziałek, 2 czerwca 2014

05 wrzesień 2013 - Starorobociański Wierch (Kończysty i Trzydniowiański Wierch)



 Podążając  za  wspomnieniami,  tym  razem  docieramy  na  2176  m.n.p.m.  i  Starorobociański  Wierch  -  najwyższy  szczyt  Tatr  Zachodnich,  położony  we  fragmencie  grani  Tatr  oddzielającym  polską  Dolinę  Starorobociańską  od  słowackiej  Doliny  Raczkowej.  Nazwę  swoją  zawdzięcza  pasterzom  liptowskim  i  juhasom  z  Hali  Stara  Robota,  którzy  niegdyś  wypasali  owce  na  zboczach  szczytu  i  w  prowadzących  ku  niemu  dolinach.  Hala  zaś  swą  nazwą  nawiązuje  do  starych,  nieczynnych  wyrobisk  zlokalizowanych  na  jej  obszarze  w  Banistym  Żlebie  i  będących  pozostałością  XVIII - wiecznego  (a  ponoć  i  jeszcze wcześniejszego)  procesu  wydobywania  tutaj  rudy  żelaza.
 Wędrówka  na  Starorobociański  Wierch  była  wędrówką  samotną  [bardziej  pasuje,  choć  gorzej  brzmi  "solową",  bo  samotna  się  w  Tatrach  nie  czuję]  i  zrodziła  się  z  zauroczenia  tatrzańską  jesienią  oraz  chęci  poznania  kolejnego  fragmentu  Tatr.  O  jesieni  tatrzańskiej  słów  więcej  w  kolejnej  relacji,  a  tymczasem  subiektywne  [lecz  poparte  foto-dowodami :)]  stwierdzenie,  iż  jest  ona  jednym  z  piękniejszych  obrazów  natury  i  najlepszą  porą  na  poznawanie  Tatr  Zachodnich,  jeśli  ktoś  poza  nabijaniem  kilometrów  na  szlaku,  lubi  zachwycić  się  tym,  co  wokół  niego  i  przystanąć,  popatrzeć.  A  jest  na  co,  bo  zwłaszcza  przy  słonecznej  pogodzie  ze  zboczy  i  grani  wydobywają  się  różne  odcienie  rudości  -  od  płowiejącej  po  ognistą.  Pięknie  to  kontrastuje  z  błękitem  nieba.
Trasa,  którą  wybrałam,  wiodła  z  Doliny  Chochołowskiej  przez  Dolinę  Starorobociańską  i  Przełęcze:  Siwą,  Raczkową  i  Gaborową.  Niedaleko  za  Polaną  Starorobociańską,  ale  po  drugiej  stronie  potoku  znajduje  się  Polana  Dudówka,  na wprost  której  można  jeszcze  zauważyć  pozostałości  ścieżki  prowadzącej  kiedyś  ku  zachodniemu  stokowi  Ornaku  i  kopalni  miedzi,  srebra  i  pirytu.  Podążając  szlakiem  dalej,  w  stronę  Starorobociańskiej  Równi,  po  prawej  stronie  oglądam  Trzydniowiański  Wierch  i  Kończysty,  po  lewej - pasmo  ornaczańskie.  A  w  końcu  i  cel  wędrówki  -  Starorobociański  Wierch.  Z  Siwych  Turni  bardzo  dobrze  widoczne  są  Wielkie  Jamy  -  strome  urwisko  opadające  w  kierunku  Zagonów  w  Dolinie  Starorobociańskiej.  Na  wierzchołek  wchodzę,  przechodząc  przez  Raczkową  Przełęcz  [z  widokiem  na  Liliowy  Upłaz]  i  dalej  główną  granią.  Ze  Starorobociańskiego  Wierchu  spoglądam  na  słowackie  Doliny  Raczkową  i  Gaborową,  na  Tatry  Zachodnie  z  Błyszczem  na  pierwszym  i  pasmem  Czerwonych  Wierchów  na  drugim  planie,  na  Tatry  Wysokie  w  tle.  Pomiędzy  Starorobociańskim  Wierchem  i  Kończystym  znajduje  się  ciekawy  w  rzeźbie  rów  tektoniczny,  który  mijam  wracając  do  Doliny  Chochołowskiej  przez  Kończysty  Wierch  i  w  dalszej  kolejności  przez  Trzydniowiański,  aż  do  Polany  Trzydniówki.
Cała  trasa  [w  moim  odczuciu]  należy  do  łatwych  i  przyjemnych,  choć  nie  najkrótszych.  Długodystansowcom  powinna  się  spodobać.  :)

ZDJĘCIA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz