poniedziałek, 28 lipca 2014

13 październik 2013 - Kriváň (Krywań)



 Z  wędrówki  na  Krywań  przywieźliśmy  miłe  wspomnienia,  ale  także  niedosyt,  który  z  pewnością  zmotywuje  nas  do  powtórnego  stanięcia  przy  krywańskim  krzyżu.  A  to  dlatego,  że  gdy  zbliżaliśmy  się  do  szczytu,  utonął  w  chmurach  i  mgle,  a my  zamiast  oglądać  rozpościerające  się  z  niego  panoramy,  oglądaliśmy...  sałatkę  z  pomidorów  i  mozzarelli,  i  siebie.  :)  Gdybyśmy  na  szczyt  dotarli  pół  godziny  wcześniej,  punkt  w  walce  z  chmurami  byłby  po  naszej  stronie.  Ostatecznie  wybaczyliśmy  jednak  obłokom,  bo  ładnie  kontrastując  z  błękitem  nieba,  stworzyły  malownicze  widoki,  które  mogliśmy  podziwiać  w  drodze  powrotnej.

 Krywań  osiąga  wysokość  2495 m  n.p.m.,  aczkolwiek  niektóre  źródła  podają  o  metr  mniej  lub  więcej.  Przez  pewien  czas  uznawany  był  za  najwyższy  szczyt  Tatr  -  pogląd  ten  obalił  w  1793  roku  Robert  Townson  przeprowadzonymi  badaniami  pomiarowymi.  Nie  można  natomiast  odebrać  Krywaniowi  tego,  iż  jest  najbardziej  przewyższonym  szczytem  tatrzańskim  -  od  dna  Kotliny  Liptowskiej  (Liptovská  kotlina)  dzieli  go  1400 m,  od  dna  Doliny Koprowej  (Kôprová  dolina)  1300  m.  Nazwę  zawdzięcza  swojemu  wykrzywionemu  kształtowi  w  części  podszczytowej.
 Położony  jest  pomiędzy  dolinami:  Koprową  na  zachodzie,  Niewcyrką  (Nefcerská  dolina)  na  północy  i  Ważecką  (Važecká  dolina)  na  wschodzie.  Południowe  zbocza  Krywania  opadają  w  stronę  Wielkiego  Żlebu  Krywańskiego  (Veľký  žľab),  który  znajduje  się  pomiędzy  dwoma  szlakami  turystycznymi  prowadzącymi  na  Krywań.
 Są  to  szlaki:  niebieski  i  zielony,  który  łączy  się  z  niebieskim  przy  Rozstajach  pod  Krywaniem  (Rázcestle  pod  Kriváňom)  na  wysokości  2140 m  n.p.m.  Wędrówkę  szlakiem  niebieskim  rozpoczyna  się  przy  Jamskim  Stawie  (Jamské  pleso),  by  potem  podążać  przez  Przedni  Handel  (Predný  handel)  i  Zadni  Handel  (Zadný  handel)  w  Dolinie  Ważeckiej  oraz  Pawłowy  Grzbiet  (Pavlov  chrbát).  My  wybraliśmy  szlak  zielony  -  zostawiliśmy  samochód  na  parkingu  nieopodal  dawnego  schroniska  Ważecka  Chata  (Važecká  chata)  i  udaliśmy  się  Drogą  Wolności  (Cesta  Slobody)  w  rejon  Trzech  Studniczek  (Tri  studničky).  Stąd  nasza  droga  wiodła  przez  położony  na  1576 m  n.p.m.  Gronik  (Grúnik)  aż  do  wspomnianych  Rozstajów  pod  Krywaniem.  Następnie  przetrawersowaliśmy  Wielki  Żleb  Krywiański  i  mijając  Mały  Krywań  (Maly  Krivań),  wznoszący  się  na  2335 m  n.p.m.,  dotarliśmy  do  Przełączki  Krywańskiej  (Daxnerovo  sedlo  -  od  nazwiska  Słowaka  Štefana  Daxnera,  uczestnika  walk  o  niepodległość  i  narodowej  wycieczki  na  Krywań  w  1861 roku).  Tutaj  czekała  na  nas  nagroda  za  przebytą  dotychczas  drogę  -  widok  na  Zielony  Staw  Ważecki  (Zelené  pleso  Krivánske)  położony  u  stóp  Jamskiego  Grzebienia  (Jamský hrebeň),  znikającego  już  w  opadających  chmurach.  Grań  Małego  Krywania,  którą  pozostawiliśmy  za  sobą,  ukazała  nam  się  już  prawie  do  połowy  wysokości  zakryta  chmurami.  I to  właśnie  w  towarzystwie  chmur  coraz  liczniej  przybywających  nad  nasze  głowy,  wspięliśmy  się  na  szczyt  Krywania,  gdzie  znajduje  się  drewniany  krzyż  lotaryński  symbolizujący  niepodległą  Słowację,  a  także  (na  jednym  z  głazów)  tablica  upamiętniająca  mocno  związanego  z  kulturą  i  działaniami  niepodległościowymi  Słowaka  -  Ľudovíta  Štúra  -  który  swoją  wędrówką  na  Krywań  16  sierpnia  1841  roku  (w  towarzystwie  grupy  orędowników  niepodległości  słowackiej)  przyczynił  się  do  narodzin  tradycji  corocznej  narodowej  wędrówki  Słowaków  na  Krywań.

 Odcinek  pomiędzy  Studniczkami  a  Rozstajami  jest  dość  długi  i  ciągły,  przez  co  niektórym  może  wydać  się  nużący.  Ja  jednak  oceniam  go jako  ciekawy,  gdyż  ładnie  i  wyraźnie  pokazuje  zmianę  górskich  pięter  przyrodniczych,  przejścia:  las  -  kosodrzewina,  kosodrzewina  -  hale  i  hale  -  piargi / rumowiska  skalne.  Ponadto  w  części  południowego  zbocza  Gronika,  zobaczyć  można  zrekonstruowany  bunkier  oraz  pamiątkową  tablicę,  usytuowane  w  miejscu  walk  słowackiego  oddziału  partyzantów  Vysoké Tatry  z  Niemcami,  w  których  to  w  1945  roku  poległo  sześciu  partyzantów  wraz  ze  swoim  dowódcą  Štefanem  Morávką.   Ku  pamięci  S.  Morávki,  który  przed  wstąpieniem  do  partyzantki  był  uczestnikiem  Słowackiego  Powstania  Narodowego,  poświęcona  jest  także  osobna  tablica,  umieszczona  na  głazie  nieopodal.  Do  bunkra  prowadzi  ścieżka  oddalona  od  zielonego  szlaku  o  jedną,  dwie  minuty  marszu.
 Droga  wiodąca  od  Rozstajów  pod  Krywaniem  w  kierunku  szczytu,  jest  już  bardziej  wymagająca  -  biegnie  wśród  rumowiska  skalnego  i  różnej  wielkości  głazów.  Im  bliżej  wierzchołka  tym  bardziej  trzeba  uważać,  ale  nie  tyle  z  powodu  trudności  szlaku  (choć  spacerowy  nie jest),  co  z  powodu  zagęszczenia  ludzi  na  nim  i  wynikającej  stąd  konieczności  mijania  się  na  linii  wychodzący  -  schodzący.

 Bez  wątpienia,  pomimo  upływu  czasu  i  szeregu  zmian,  jakie  zaszły  na  słowackiej  ziemi  od  momentu,  gdy  stała  się  ona  niepodległa,  Krywań  nadal  odgrywa  w  kulturze  i  w  życiu  Słowaków  dużą  rolę.  O  tym  jak  dużą,  świadczy  nie  tylko  kultywowanie  narodowych  wędrówek  na  krywański  szczyt,  ale  również  obecność  wizerunku  Krywania  w  istotnych  elementach  słowackiej  codzienności  -  na  banknotach  i  monetach,  a  swego  czasu  także  w  godle  narodowym.

 Przy  planowaniu  wędrówki  na  Krywań  koniecznie  trzeba  wziąć  pod  uwagę  brak  schronisk  na  całym  odcinku  trasy  (poza  punktami  początkowymi,  w  których  rozpoczynamy  wejście  na  szlak)  i  w  związku  z  tym  wyposażyć  się  w  odpowiedni  do  rodzaju  wędrówki  ekwipunek.

ZDJĘCIA


środa, 23 lipca 2014

29 wrzesień 2013 - Przełęcz Karb



 Kolejna  nasza  tatrzańska  wędrówka  wiodła  z  Kuźnic  przez  schronisko  Murowaniec  na  Przełęcz  Karb.  Trasa  niezbyt  długa,  ale  za  to  ze  wspaniałym  widokiem  na  Kościelec,  który  w  całym  swoim  majestacie  raz  po  raz  wyłaniał  się  zza  spowijających  go  chmur,  znów  potwierdzając,  że  jest  jednym  z  tych  tatrzańskich  szczytów,  którego  nie  da  się  po  prostu  minąć,  bez  przystanięcia  na  szlaku  i  spojrzenia  w  jego  kierunku.  Jest  w  Kościelcu  coś  trwale  magnetycznego.
 Niespodziankę  sprawiła  nam  także  pogoda  -  słońce  przyjemnie  rozleniwiało  jesiennymi,  ale  jeszcze  ciepłymi  promieniami,  zachęcając  do  niespiesznego  tempa  marszu  i  w  połączeniu  z  powietrzem  stworzyło  idealne  warunki  do  uwieczniania  widoków  na  fotografiach.
 Sama  Przełęcz  Karb  wznosi  się  na  1853 m  n.p.m.  i  oddziela  Kościelec  od  Małego  Kościelca.  Dotrzeć  na  nią  można  dwoma  szlakami  -  zielonym  od  strony  Czarnego  Stawu  Gąsienicowego  (którym  właśnie  podążaliśmy)  albo  niebieskim  odchodzącym  na  zachód  do  szlaku  czarnego  (prowadzącego  z  Murowańca  na  Świnicką  Przełęcz).  Dawniej  z  Przełęczy  Karb  można  było  dojść  bezpośrednio  na  Przełęcz  Świnicką  szlakiem  wytyczonym  przez  Towarzystwo  Tatrzańskie,  jednak  po  II  wojnie  światowej  został  on  zamknięty  dla  turystów.  W  rejonie  Karbu  istniał  do  1961  roku  jeszcze  jeden  szlak  łączący  Przełęcz  z  Czarnym  Stawem  Gąsienicowym  -  poprowadzony  żlebem  (bardziej  na  wschód  od  aktualnego  zielonego  szlaku).
 Na  Karb  warto  wybrać  się  nawet  wtedy,  gdy  nie  jest  ona  przystankiem  w  drodze  na  Kościelec.  A  to  dlatego,  że  Przełęcz  jest  całkiem  dobrą  platformą  widokową  -  poza  panoramą  z  Kościelcem  na  pierwszym  i  Świnicą  na  drugim  planie,  przy  bezchmurnej  pogodzie  można  zobaczyć  z  niej  Dolinę  Gąsienicową  w  całej  okazałości.  A  jest  Dolina  Gąsienicowa  piękną  doliną,  aczkolwiek  trochę  niedocenianą  -  to  tutaj,  w  jej  zachodniej  części,  znajdują  się  urocze  stawy,  m.in.  Litworowy,  Zielony,  Kurtkowiec,  Dwoisty.

wtorek, 22 lipca 2014

28 wrzesień 2013 - Czerwone Wierchy, Ścieżka nad Reglami



 Czerwone  Wierchy  są  jednym  z  tych  miejsc,  o  których  z  całą  pewnością  nie  wypowiem  się  obiektywnie.  A  to dlatego,  że  już  przy  pierwszym  moim  spotkaniu  z  nimi,  uznałam  je  za  jeden z  najpiękniejszych  regionów  polskich  Tatr.  Być  może  stało  się  tak  za  sprawą  ciepłej,  złotej  polskiej  jesieni,  która  wtedy  pokrywała  zbocza  Wierchów  całą  paletą  swoich  barw  -  od  miodowej  poprzez  rudości,  aż  po  kasztanowy  brąz  -  a  słońce  świetlistymi  refleksami  dodatkowo  podkreślało  głębię  kolorów.  W  każdym  razie  ta  jedna  wędrówka  wystarczyła,  bym  "jesienne  Czerwone  Wierchy"  wpisała  obok  "wiosennych  krokusów"  do  kanonu  swoich  corocznych,  obowiązkowych  wędrówek,  tworzących  taką  małą,  tatrzańską  tradycję.
Wyruszając  po raz  kolejny  na  szlak,  spodziewałam  się  zobaczyć  obrazy  podobne  do  ubiegłorocznych,  a  jednak  Wierchy  postanowiły  mnie  zaskoczyć  i  tym  razem  kolorowe  pejzaże  urozmaicone  były  srebrzystym  szronem  i  białymi  plamami  śniegu.  Okazało  się,  że  sit  skucina,  źdźbła  traw  i  gałązki  borówki  zamknięte  w  lodowym  krysztale  potrafią  dodać  skrzydeł  i  nie  trzeba  wcale  Red Bulla,  by  odlecieć. :)  Zauroczona  tym  widokiem,  stwierdziłam,  że  natura  ludzka  jest  jednak  zachłanna  -  już  wtedy  przemknęła  myśl  o  kolejnej  jesieni  i  o  tym,  jakie  jeszcze  oblicze  mi  te  Czerwone  Wierchy  w  przyszłości  pokażą? 
Tradycyjnie  już  wędrówkę  grzbietem  Czerwonych  Wierchów  odbywam  ze  wschodu  na  zachód  wraz  z  wędrującym  słońcem,  a  jej  początek  wyznacza  wznosząca  się  na  2005 m n.p.m.  Kopa  Kondracka,  do  której  docieram  od  strony  Przełęczy  pod  Kondracką  Kopą  (z  Kuźnic  niebieskim  szlakiem  do  schroniska  na  Hali  Kondratowej  i  następnie  zielonym  na  Przełęcz).  Dalej  podążam   poprzez  leżący  na  2096 m n.p.m.  Małołączniak,  prowadzący  na  najwyższy  z  Czerwonych  Wierchów,  którym  jest  mająca  2122 m n.p.m. Krzesanica.  Ostatnim  etapem  tej  wędrówki  jest  2096 m n.p.m. i  Ciemniak,  z  którego  roztaczają  się  wspaniałe  widoki  na  pozostałe  trzy  Wierchy  oraz  Tatry  Wysokie  w  tle.  

 Nazwę  swoją  Czerwone  Wierchy  zawdzięczają  porastającej  je  sit  skucinie,  a  właściwie  jej  barwie,  która  z  końcem  lata  nabiera  odcienia  żółtego,  by  jesienią  osiągnąć  barwę  rudo-czerwoną.  Ta,  wydawać  by  się  mogło,  niepozorna  "trawiasta"  roślina,  w  rzeczywistości  będąca  przyrodniczym  malarzem,  ma  tutaj  wręcz  idealne  warunki  do  życia,  a  zapewniają  je  skały  osadowe,  łupki  i  granity.  Wierchy  wchodzące  w  skład  pasma  oddzielone  są  od  siebie  Przełęczami:  Małołącką,  Litworową  i  Mułową.  Od  strony  polskiej  ich  stoki  opadają  ku  Dolinom:  Kondratowej,  Małej  Łąki,  Litworowej,  Mułowej  i  Tomanowej,  od  strony  słowackiej  ku  Dolinie  Cichej.  

 Na  Czerwone  Wierchy  od  polskiej  strony  prowadzą  cztery  szlaki  -  dzięki  temu  długodystansowcy  mogą  przejść  przez  Wierchy  jednym  ciągiem,  a  zwolennicy  krótszych  wędrówek  mogą  na  każdy  z  Wierchów  dotrzeć  podczas  osobnej  wycieczki.  Jedynie  Krzesanica  dostępna  jest  wyłącznie  jako  kontynuacja  szlaku  biegnącego  od  strony  Ciemniaka  lub  Małołączniaka,  aczkolwiek  nie  jest  to  duża  odległość  i  warto  ją  pokonać  choćby  dla  charakterystycznych  kopczyków  kamieni  pokrywających  jej  szczyt.  Kopczyki  układane  są  jako  forma  oznaczenia  szlaku,  gdy  brak  innych  oznaczeń,  jednakże  te  "krzesanickie"  mają  raczej  charakter  symboliczny  -  mogą  być  śladem  czyjejś  wędrówki,  pomnikiem  pamięci  o  kimś  zmarłym,  rodzajem  podziękowania  (modlitwy)  za  możliwość  dotarcia  na  szczyt.     
 Najbardziej  łagodnym  szczytem  wśród  Wierchów  jest  Kopa  Kondracka,  która  w  przeszłości  wykorzystywana  była  do  wypasu  owiec.  Jest  bardzo  dobrym  punktem  widokowym,  jeśli  chcemy  spojrzeć  w  kierunku  Goryczkowej  Czuby,  Kasprowego  Wierchu  i  Tatr  Wysokich  ze  Świnicą  na  pierwszym  planie.  W  okolicy  Przełęczy  Małołąckiej  pomiędzy  Kopą  i  Małołączniakiem  na  wysokości  Wyżniej  Świstówki  można  zauważyć  pozostałości  dawnego  szlaku  turystycznego,  obecnie  wyłączonego  z  ruchu  turystycznego  i  wykorzystywanego  czasami  przez  grotołazów  jako  perć  podejściowa  do  jaskiń.  To  właśnie  na  obszarze  Czerwonych  Wierchów  zlokalizowane  są  najgłębsze  polskie  jaskinie  -  Wielka  Śnieżna  Jaskinia  (776 m  gł.)  oraz  Śnieżna  Studnia  (730 m gł.).  Otwory  tych  jaskiń  kryje  Małołączniak,  a  dokładnie  jego  północno - wschodnie  stoki.  

 Czerwone  Wierchy  umożliwiają  eksploatację  nie  tylko  piechurom  i  grotołazom,  ale  również  taternikom  -  Drogę  Mroza  w  ścianie  Wielkiej  Turni  (Małołączniak),  Drogę  Nowińskich  w  ścianie  Ratusza  Mułowego  (Krzesanica)  i  Direttissimę  północnej  ściany  Kazalnicy  Miętusiej  (Ciemniak).

 Przy  okazji  tejże  wędrówki  przez  Czerwone  Wierchy  warto  wspomnieć  o niedocenianej  Ścieżce  nad  Reglami,  na  którą  trafiłam  w  drodze  powrotnej,  jako  że  lubię  robić  "pętelki",  aby  nie  wracać  tym  samym  szlakiem.  Ścieżka  ta  prowadziła  mnie  od  rozwidlenia  szlaków  czerwonego  (prowadzącego  z  Doliny  Kościeliskiej  na  Ciemniak)  i  zielonego  (Dolina  Kościeliska - Kiry)  poprzez  Przełęcz  Przysłop  Miętusi  i  Przełęcz  w  Grzybowcu  aż  do  Drogi  pod  Reglami  i  ulicy  Strążyskiej.  Trasa  pokazała  walory  Doliny  Miętusiej,  Skoruśniaka,  Dolin  Grzybowieckiej  i  Strążyskiej,  tym  samym  zachęcając  do  szerszego  zapoznania  się  ze  Ścieżką  nad  Reglami  w  przyszłości.

 Co  istotne  przy  planowaniu  wędrówek  (zwłaszcza  jednorazowych,  całym  pasmem),  grzbiet  Czerwonych  Wierchów  jest  terenem  mocno  otwartym,  pozbawionym  schronisk,  które  znajdują  się  w  znacznych  odległościach  od  pasma  -  od  zachodu  jest  to  schronisko  Ornak  (około  2 godz  45 min  drogi  ze  szczytu  Ciemniaka),  od  wschodu  schronisko  na  Hali  Kondratowej  (około  1 godz  drogi  ze  szczytu  Kopy  Kondrackiej).  O  ile  w  przypadku  wycieczki  na  samą  tylko  Kopę  Kondracką  i  nagłego  załamania  pogody  mamy  szansę  na  szybsze  zawrócenie  i  dotarcie  do  bezpiecznego  miejsca,  o  tyle  będąc  na  pozostałym  odcinku  pasma,  zdani  jesteśmy  raczej  na  łaskę  losu.  Należy  o  tym  pamiętać  już  na  etapie  planowania,  wybierając  dni  z  dużym  prawdopodobieństwem  dobrej  pogody  i  być  dobrze  wyposażonym  w  cieplejszą  i  przeciwdeszczową  odzież  oraz  zapas  jedzenia  i  wody  (szczególnie  latem,  gdy  pogoda  lubi  się  zmieniać  z  upalnej  w  burzową).

poniedziałek, 14 lipca 2014

6/7 czerwiec 2014 - Chłosta Beskidzka - RELACJA w obiektywie Kasi



 Beskidzka  wędrówka  na  osiem  łap,  czyli  Ona  jedna  i  ich  dwóch  -  Kasia,  Paweł  i  Bazyl.  Tym  razem  na  szlak  wyruszyli  pod  banderą  Watra  Team,  a  Kasia,  pomimo  iż  była  na  Chłoście  jedyną  reprezentantką  naszego  blogowego  zespołu,  godnie  stawiła  czoła  wyzwaniu  i  zadanie  wykonała.  Jesteśmy  dumni  i  gratulujemy  całej  trójce  -  także  najmniejszemu  uczestnikowi  wędrówki,  który  mimo  tego,  że  miał  więcej  łap,  nie  miał  wcale  łatwiej  i  dzielnie  zniósł  "chłościane"  trudy.
 Nagrodą  za  zmęczenie  dla  całej  trójki  była  pogoda  sprzyjająca  pięknym  widokom  na  pokonywanej  trasie,  poznanie  ciekawych  ludzi  w  trakcie  przemierzania  Beskidów,  relaks  na  zielonym  dywanie  utkanym  ze  świeżej,  czerwcowej  trawy  i  wspomnienia,  których  nikt  im  nie  odbierze,  a  nie  jeden  pozazdrości. :)  

ZDJĘCIA