wtorek, 22 lipca 2014

28 wrzesień 2013 - Czerwone Wierchy, Ścieżka nad Reglami



 Czerwone  Wierchy  są  jednym  z  tych  miejsc,  o  których  z  całą  pewnością  nie  wypowiem  się  obiektywnie.  A  to dlatego,  że  już  przy  pierwszym  moim  spotkaniu  z  nimi,  uznałam  je  za  jeden z  najpiękniejszych  regionów  polskich  Tatr.  Być  może  stało  się  tak  za  sprawą  ciepłej,  złotej  polskiej  jesieni,  która  wtedy  pokrywała  zbocza  Wierchów  całą  paletą  swoich  barw  -  od  miodowej  poprzez  rudości,  aż  po  kasztanowy  brąz  -  a  słońce  świetlistymi  refleksami  dodatkowo  podkreślało  głębię  kolorów.  W  każdym  razie  ta  jedna  wędrówka  wystarczyła,  bym  "jesienne  Czerwone  Wierchy"  wpisała  obok  "wiosennych  krokusów"  do  kanonu  swoich  corocznych,  obowiązkowych  wędrówek,  tworzących  taką  małą,  tatrzańską  tradycję.
Wyruszając  po raz  kolejny  na  szlak,  spodziewałam  się  zobaczyć  obrazy  podobne  do  ubiegłorocznych,  a  jednak  Wierchy  postanowiły  mnie  zaskoczyć  i  tym  razem  kolorowe  pejzaże  urozmaicone  były  srebrzystym  szronem  i  białymi  plamami  śniegu.  Okazało  się,  że  sit  skucina,  źdźbła  traw  i  gałązki  borówki  zamknięte  w  lodowym  krysztale  potrafią  dodać  skrzydeł  i  nie  trzeba  wcale  Red Bulla,  by  odlecieć. :)  Zauroczona  tym  widokiem,  stwierdziłam,  że  natura  ludzka  jest  jednak  zachłanna  -  już  wtedy  przemknęła  myśl  o  kolejnej  jesieni  i  o  tym,  jakie  jeszcze  oblicze  mi  te  Czerwone  Wierchy  w  przyszłości  pokażą? 
Tradycyjnie  już  wędrówkę  grzbietem  Czerwonych  Wierchów  odbywam  ze  wschodu  na  zachód  wraz  z  wędrującym  słońcem,  a  jej  początek  wyznacza  wznosząca  się  na  2005 m n.p.m.  Kopa  Kondracka,  do  której  docieram  od  strony  Przełęczy  pod  Kondracką  Kopą  (z  Kuźnic  niebieskim  szlakiem  do  schroniska  na  Hali  Kondratowej  i  następnie  zielonym  na  Przełęcz).  Dalej  podążam   poprzez  leżący  na  2096 m n.p.m.  Małołączniak,  prowadzący  na  najwyższy  z  Czerwonych  Wierchów,  którym  jest  mająca  2122 m n.p.m. Krzesanica.  Ostatnim  etapem  tej  wędrówki  jest  2096 m n.p.m. i  Ciemniak,  z  którego  roztaczają  się  wspaniałe  widoki  na  pozostałe  trzy  Wierchy  oraz  Tatry  Wysokie  w  tle.  

 Nazwę  swoją  Czerwone  Wierchy  zawdzięczają  porastającej  je  sit  skucinie,  a  właściwie  jej  barwie,  która  z  końcem  lata  nabiera  odcienia  żółtego,  by  jesienią  osiągnąć  barwę  rudo-czerwoną.  Ta,  wydawać  by  się  mogło,  niepozorna  "trawiasta"  roślina,  w  rzeczywistości  będąca  przyrodniczym  malarzem,  ma  tutaj  wręcz  idealne  warunki  do  życia,  a  zapewniają  je  skały  osadowe,  łupki  i  granity.  Wierchy  wchodzące  w  skład  pasma  oddzielone  są  od  siebie  Przełęczami:  Małołącką,  Litworową  i  Mułową.  Od  strony  polskiej  ich  stoki  opadają  ku  Dolinom:  Kondratowej,  Małej  Łąki,  Litworowej,  Mułowej  i  Tomanowej,  od  strony  słowackiej  ku  Dolinie  Cichej.  

 Na  Czerwone  Wierchy  od  polskiej  strony  prowadzą  cztery  szlaki  -  dzięki  temu  długodystansowcy  mogą  przejść  przez  Wierchy  jednym  ciągiem,  a  zwolennicy  krótszych  wędrówek  mogą  na  każdy  z  Wierchów  dotrzeć  podczas  osobnej  wycieczki.  Jedynie  Krzesanica  dostępna  jest  wyłącznie  jako  kontynuacja  szlaku  biegnącego  od  strony  Ciemniaka  lub  Małołączniaka,  aczkolwiek  nie  jest  to  duża  odległość  i  warto  ją  pokonać  choćby  dla  charakterystycznych  kopczyków  kamieni  pokrywających  jej  szczyt.  Kopczyki  układane  są  jako  forma  oznaczenia  szlaku,  gdy  brak  innych  oznaczeń,  jednakże  te  "krzesanickie"  mają  raczej  charakter  symboliczny  -  mogą  być  śladem  czyjejś  wędrówki,  pomnikiem  pamięci  o  kimś  zmarłym,  rodzajem  podziękowania  (modlitwy)  za  możliwość  dotarcia  na  szczyt.     
 Najbardziej  łagodnym  szczytem  wśród  Wierchów  jest  Kopa  Kondracka,  która  w  przeszłości  wykorzystywana  była  do  wypasu  owiec.  Jest  bardzo  dobrym  punktem  widokowym,  jeśli  chcemy  spojrzeć  w  kierunku  Goryczkowej  Czuby,  Kasprowego  Wierchu  i  Tatr  Wysokich  ze  Świnicą  na  pierwszym  planie.  W  okolicy  Przełęczy  Małołąckiej  pomiędzy  Kopą  i  Małołączniakiem  na  wysokości  Wyżniej  Świstówki  można  zauważyć  pozostałości  dawnego  szlaku  turystycznego,  obecnie  wyłączonego  z  ruchu  turystycznego  i  wykorzystywanego  czasami  przez  grotołazów  jako  perć  podejściowa  do  jaskiń.  To  właśnie  na  obszarze  Czerwonych  Wierchów  zlokalizowane  są  najgłębsze  polskie  jaskinie  -  Wielka  Śnieżna  Jaskinia  (776 m  gł.)  oraz  Śnieżna  Studnia  (730 m gł.).  Otwory  tych  jaskiń  kryje  Małołączniak,  a  dokładnie  jego  północno - wschodnie  stoki.  

 Czerwone  Wierchy  umożliwiają  eksploatację  nie  tylko  piechurom  i  grotołazom,  ale  również  taternikom  -  Drogę  Mroza  w  ścianie  Wielkiej  Turni  (Małołączniak),  Drogę  Nowińskich  w  ścianie  Ratusza  Mułowego  (Krzesanica)  i  Direttissimę  północnej  ściany  Kazalnicy  Miętusiej  (Ciemniak).

 Przy  okazji  tejże  wędrówki  przez  Czerwone  Wierchy  warto  wspomnieć  o niedocenianej  Ścieżce  nad  Reglami,  na  którą  trafiłam  w  drodze  powrotnej,  jako  że  lubię  robić  "pętelki",  aby  nie  wracać  tym  samym  szlakiem.  Ścieżka  ta  prowadziła  mnie  od  rozwidlenia  szlaków  czerwonego  (prowadzącego  z  Doliny  Kościeliskiej  na  Ciemniak)  i  zielonego  (Dolina  Kościeliska - Kiry)  poprzez  Przełęcz  Przysłop  Miętusi  i  Przełęcz  w  Grzybowcu  aż  do  Drogi  pod  Reglami  i  ulicy  Strążyskiej.  Trasa  pokazała  walory  Doliny  Miętusiej,  Skoruśniaka,  Dolin  Grzybowieckiej  i  Strążyskiej,  tym  samym  zachęcając  do  szerszego  zapoznania  się  ze  Ścieżką  nad  Reglami  w  przyszłości.

 Co  istotne  przy  planowaniu  wędrówek  (zwłaszcza  jednorazowych,  całym  pasmem),  grzbiet  Czerwonych  Wierchów  jest  terenem  mocno  otwartym,  pozbawionym  schronisk,  które  znajdują  się  w  znacznych  odległościach  od  pasma  -  od  zachodu  jest  to  schronisko  Ornak  (około  2 godz  45 min  drogi  ze  szczytu  Ciemniaka),  od  wschodu  schronisko  na  Hali  Kondratowej  (około  1 godz  drogi  ze  szczytu  Kopy  Kondrackiej).  O  ile  w  przypadku  wycieczki  na  samą  tylko  Kopę  Kondracką  i  nagłego  załamania  pogody  mamy  szansę  na  szybsze  zawrócenie  i  dotarcie  do  bezpiecznego  miejsca,  o  tyle  będąc  na  pozostałym  odcinku  pasma,  zdani  jesteśmy  raczej  na  łaskę  losu.  Należy  o  tym  pamiętać  już  na  etapie  planowania,  wybierając  dni  z  dużym  prawdopodobieństwem  dobrej  pogody  i  być  dobrze  wyposażonym  w  cieplejszą  i  przeciwdeszczową  odzież  oraz  zapas  jedzenia  i  wody  (szczególnie  latem,  gdy  pogoda  lubi  się  zmieniać  z  upalnej  w  burzową).