Podążając za wspomnieniami, tym razem docieramy na 2176 m.n.p.m. i Starorobociański Wierch - najwyższy szczyt Tatr Zachodnich, położony we fragmencie grani Tatr oddzielającym polską Dolinę Starorobociańską od słowackiej Doliny Raczkowej. Nazwę swoją zawdzięcza pasterzom liptowskim i juhasom z Hali Stara Robota, którzy niegdyś wypasali owce na zboczach szczytu i w prowadzących ku niemu dolinach. Hala zaś swą nazwą nawiązuje do starych, nieczynnych wyrobisk zlokalizowanych na jej obszarze w Banistym Żlebie i będących pozostałością XVIII - wiecznego (a ponoć i jeszcze wcześniejszego) procesu wydobywania tutaj rudy żelaza.
Wędrówka na Starorobociański Wierch była wędrówką samotną [bardziej pasuje, choć gorzej brzmi "solową", bo samotna się w Tatrach nie czuję] i zrodziła się z zauroczenia tatrzańską jesienią oraz chęci poznania kolejnego fragmentu Tatr. O jesieni tatrzańskiej słów więcej w kolejnej relacji, a tymczasem subiektywne [lecz poparte foto-dowodami :)] stwierdzenie, iż jest ona jednym z piękniejszych obrazów natury i najlepszą porą na poznawanie Tatr Zachodnich, jeśli ktoś poza nabijaniem kilometrów na szlaku, lubi zachwycić się tym, co wokół niego i przystanąć, popatrzeć. A jest na co, bo zwłaszcza przy słonecznej pogodzie ze zboczy i grani wydobywają się różne odcienie rudości - od płowiejącej po ognistą. Pięknie to kontrastuje z błękitem nieba.
Trasa, którą wybrałam, wiodła z Doliny Chochołowskiej przez Dolinę Starorobociańską i Przełęcze: Siwą, Raczkową i Gaborową. Niedaleko za Polaną Starorobociańską, ale po drugiej stronie potoku znajduje się Polana Dudówka, na wprost której można jeszcze zauważyć pozostałości ścieżki prowadzącej kiedyś ku zachodniemu stokowi Ornaku i kopalni miedzi, srebra i pirytu. Podążając szlakiem dalej, w stronę Starorobociańskiej Równi, po prawej stronie oglądam Trzydniowiański Wierch i Kończysty, po lewej - pasmo ornaczańskie. A w końcu i cel wędrówki - Starorobociański Wierch. Z Siwych Turni bardzo dobrze widoczne są Wielkie Jamy - strome urwisko opadające w kierunku Zagonów w Dolinie Starorobociańskiej. Na wierzchołek wchodzę, przechodząc przez Raczkową Przełęcz [z widokiem na Liliowy Upłaz] i dalej główną granią. Ze Starorobociańskiego Wierchu spoglądam na słowackie Doliny Raczkową i Gaborową, na Tatry Zachodnie z Błyszczem na pierwszym i pasmem Czerwonych Wierchów na drugim planie, na Tatry Wysokie w tle. Pomiędzy Starorobociańskim Wierchem i Kończystym znajduje się ciekawy w rzeźbie rów tektoniczny, który mijam wracając do Doliny Chochołowskiej przez Kończysty Wierch i w dalszej kolejności przez Trzydniowiański, aż do Polany Trzydniówki.
Cała trasa [w moim odczuciu] należy do łatwych i przyjemnych, choć nie najkrótszych. Długodystansowcom powinna się spodobać. :)
ZDJĘCIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz