Trasa wędrówki narodziła się spontanicznie w wyniku kontaktu wskazującego palca Leszka z mapą, podczas przerwy śniadaniowej w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
Z Palenicy Białczańskiej wyruszyliśmy z myślą, że właśnie tam, w Dolinie, ustalimy dalszy przebieg naszego wędrowania. Wyruszając, nie przewidzieliśmy jednak, że zanim dotrzemy do schroniska, przyłączą się do nas nadzwyczaj dobre humory, które potem w znacznym stopniu zdecydują o wyborze trasy.
Optymistycznie nastawieni udaliśmy się ze schroniska żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Krzyżne. Poza słońcem, towarzystwa dotrzymywał nam także wiatr, czasem przyjemnie chłodząc, a czasem pokazując swoją siłę. Rekompensatą tych podmuchów były widoki, które wraz ze wzrostem wysokości stawały się coraz piękniejsze i zachęcały do podążania dalej. Niestety wskutek nasilającego się wiatru, sam pobyt na Przełęczy ograniczył się do niemal bezsłownej decyzji o jak najszybszym zejściu w dół, w kierunku Doliny Pańszczycy, częściowo zaśnieżonym już stokiem. Po zejściu, z żółtego szlaku skręciliśmy w czarny, a następnie w zielony prowadzący na Rówień Waksmundzką. I tutaj, na rozstaju szlaków, wybraliśmy zielony z przejściem przez Gęsią Szyję, by potem przez Rusinową Polanę niebieskim szlakiem powrócić do Palenicy Białczańskiej. I tak to Gęsia Szyja na zakończenie dnia dostarczyła nam jeszcze widoku Tatr w zachodzącym słońcu i pozwoliła nam ominąć odcinek asfaltowej Drogi Oswalda Balzera. :)
A Tatry poza swoim urokiem przyrodniczym, pokazały nam także swoją zmienność pogodową, dzięki czemu jednego dnia odczuliśmy cztery poru roku...
ZDJĘCIA
Super mnie się podobuje ,oby tak dalej
OdpowiedzUsuńPo takim opisie to tak jakbym tam był
OdpowiedzUsuńmadzia jest ok
OdpowiedzUsuńŚwietna wyprawa :)
OdpowiedzUsuńByło dość ciekawie :) zwłaszcza komentarz Jaśka: Pod Chłopka nie damy rady bo za długo, nie wyrobimy sie w 8 godzin a teraz co? zapier... 9tą godzinę :)- powiedział Jasiek na Rusinowej Polanie :)
OdpowiedzUsuń